Chodźmy wreszcie na wystawę i inne fińskie książki, które żyją własnym życiem
To będzie wpis nietypowy, bo po raz kolejny powracam do książki, o której już kiedyś pisałam - choć od wspomnianej notki, a także od ukazania się owej książki drukiem nie minęło nawet pół roku. Może warto jednak rozszerzyć moje zapiski także o teksty opisujące życie niektórych fińskich książek. Bo są tytuły, które faktycznie żyją własnym życiem. Oczywiście Muminki, które znają chyba wszyscy, jeśli nie dzięki książkom, to animacjom. W naszej kuchni są naczynia z Muminkami, córka ma fartuszek z Małą Mi, a nawet pies po deszczowych spacerach jest wycierany w swój własny ręcznik z wizerunkiem, a jakże, Bobka. Muminki można czytać w formie komiksów, książek obrazkowych, powieści dla dzieci (i nie tylko dzieci) autorstwa Tove Jansson, ale też jej licznych naśladowców. Można Muminki oglądać na scenie, dużym ekranie albo nawet zamienić z nimi parę słów podczas wizyty w Świecie Muminków w Naantali. Sama pisałam pracę magisterską na temat muminkowego cyklu Tove Jansson i przypuszczam, że książ