Timo Parvela, "Czy dziadek jeszcze wróci?"

Książek o śmierci napisano dla dzieci już wiele. Z fińskich pozycji znamy w Polsce „Dziewczynkę i drzewo kawek” Riitty Jalonen z przepięknymi ilustracjami Kristiiny Louhi (wyd. Tatarak, w tłum. Iwony Kosmowskiej), w której główna bohaterka mierzy się z odejściem taty.




W książce Timo Parveli umiera dziadek. To sytuacja pewnie znacznie bardziej prawdopodobna. Autora reklamować nie trzeba: znany jest u nas jako twórca „Elli i przyjaciół” (wyd. Nasza Księgarnia, w tłum. Iwony Kosmowskiej), które wkrótce, mam nadzieję, zostaną wznowione, oraz „Miecza” (wyd. Kojro, w tłum. Bożeny Kojro) dla nieco starszych czytelników. W Eneduerabe niedługo ukaże się także „Huśtawka” jego autorstwa.

Powróćmy jednak do „Czy dziadek jeszcze wróci?”. To wzruszająca książka obrazkowa o odejściu i przeżywaniu żałoby. O śmierci dziadka Elias i Oula dowiadują się latem, na parę dni przed planowanym wyjazdem do Tampere. Chłopcy mieli wraz z rodzicami pójść do wesołego miasteczka i odwiedzić dziadków, plany niweczy jednak nagły telefon. Jak się okaże, dziadek trafił do szpitala, prawdopodobnie miał zawał. Następnego dnia umiera, jest wówczas przy nim mama chłopców. Oni zaś zostają w domu z tatą, który jak nigdy nie ma najmniejszej ochoty na żarty, i zajmują się rysowaniem kartek dla dziadka. Nie będą już potrzebne.


Obaj chłopcy są w wieku przedszkolnym, ale każdy z nich przeżywa żałobę po swojemu . Elias płacze wraz z mamą; Oula czuje złość. Elias nie chce się bawić z innymi dziećmi, Oula idzie do piaskownicy, ale chwilę później wykłóca się z kolegą, czyj dziadek jest lepszy.

Książka w prosty, ale nie uproszczony sposób opowiada o najróżniejszych uczuciach, które pojawiają się w sytuacji odejścia bliskiej osoby. Dzieci mają prawo pytać i każde po swojemu reagować na zaistniałą sytuację.

Dziwne, po odejściu dziadka wszystko niby jest tak jak zawsze, a jednak inaczej. Dziadek nigdy nie siedział z nimi przy śniadaniowym stole, a jednak w dniu jego odejścia fakt, że go nie ma, wydaje się szczególnie przykry.

Przez cały czas przewija się motyl żółtego motyla. Latem Oula próbuje go złapać w siatkę, jesienią znajdują go zmarłego. Urządzają mu pogrzeb – by później móc wspólnie go wspominać.

Bardzo mądra książeczka, świetne preludium do rozmów na trudne tematy. Wiek: ok. 5 lat.

Trochę staroświeckie Ralpha Brandersa dobrze wpisują się w klimat książki.

Fragment:
Wówczas zadzwonił telefon.
- Odbierz! – zawołała do taty mama.
- Spalony! – wykrzyknął tata.
- Tam jest telefon! – nie ustawała mama. – Odbierz, bo jak nie, to dostaniesz zieloną kartkę!
- W piłce nożnej nie ma zielonych kartek. To na pewno i tak do ciebie! – krzyczał tata.
- Odbiorę, jeśli mi obiecasz, że w tym czasie wymienisz tę żarówkę w przedpokoju! – krzyczała mama.
Tata westchnął i poszedł do brzęczącego telefonu.
Po chwili pojawił się w drzwiach dziecięcego pokoju. Był poważny.
- Do ciebie – powiedział do mamy.
I zamiast powrócić do oglądania telewizora, wyłączył go i usiadł w pokoju chłopców na podłodze.
  

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Hanna Marjut Marttila, Cięcie!

Noora Kunnas, „Kopnięta brygada i szafa strachów”

Maisa Tonteri i Virpi Talvitie, „Dwa gniazda Wiewiórki Wiórki”