Mari Kujanpää, Emma
Dla takiej książki
reaktywuje się zapomniane blogi – przeszło mi przez myśl już gdzieś w
początkowych partiach lektury. Druga połowa książki nie pozwalała przerwać
czytania ani na chwilę. W którymś momencie zorientowałam się, że dawno minęła
północ, a po policzkach płyną mi łzy. Płyną i płyną i nie chcą przestać.
Powieść Mari
Kujanpää nie jest jednak żadnym wyciskaczem łez – a przynajmniej nie w
tradycyjnym tego słowa rozumieniu. Jeśli już ją szufladkować, powiedziałabym,
że mamy tu do czynienia ze świetną powieścią psychologiczną oraz po trosze
rozwojową. Niezbyt standardowe określenia w przypadku książek, których
bohaterką jest 11-latka, prawda? Cóż, sama Emma też nie jest standardowa.
Daleko jej do zwykłości, choć właśnie zwykłość odgrywa tu niebagatelną rolę.
Czytelniczki i
mamy czytelniczek, czy marzycie lub marzyłyście o tym, by zostać księżniczką? O
pięknych sukniach i lemoniadzie, którą przynosi wam kelner, kiedy leżycie na
hamaku? Zapewne tak. Takie marzenia miała kiedyś także Laura, ciocia Emmy, a
także jej mama … Ale sama Emma swoje pragnienia zapisuje w zeszycie mało
czytelnym pismem. A potem, na wszelki wypadek, zamazuje je czarnym pisakiem.
Pierwsze takie: mieć prawdziwą rodzinę – rodzinę, w której są tata, mama i
dzieci, szufladki na rękawiczki i wyznaczone dni do sprzątania. Po drugie Emma
marzy o tym, by być odważną, tak jak Fredrika, która mieszka w sąsiedztwie albo
Leena z domu dziecka. Trzecie marzenie jest może najbardziej wstydliwe: żeby
wreszcie się skończyło wieczne mycie rąk i sikanie do łóżka.
Obsesyjne mycie
rąk i – rzadkie, ale jednak pojawiające się – moczenie nocne to chyba jedyne
namacalne ślady, jakie doświadczenia Emmy odcisnęły na dziewczynce.
Doświadczenia te najbardziej wpłynęły na jej psychikę, na życie uczuciowe i towarzyskie.
Emma wciąż balansuje między potrzebą samotności i chęcią ucieczki a pragnieniem
normalnego funkcjonowania wśród innych. Jej historia opowiedziana jest głównie poprzez
relacje z innymi: relacje kalekie, trudne, wymagające dalekowzroczności od
małej bohaterki. Pierwszy z brzegu przykład: jeśli pójdzie na urodziny jednej koleżanki,
to czy inne koleżanki się nie obrażą?
Tak zwykle nie
myślą „normalne” dzieci. Tak może myśleć wrażliwa jedynaczka, której mama jest
ćpunką. Ale, tak mi się wydaje, mama Emmy mogłaby być równie dobrze prostytutką
albo mieć kryminalną przeszłość (lub teraźniejszość). Mogłaby być alkoholiczką
albo mieć nieleczoną schizofrenię, cokolwiek, co wyróżniałoby ją od tych „prawdziwych”
mam, które każą wieczorem zjeść kolację i umyć zęby. Takich mam nie trzeba się
wstydzić.
Początkowo
czytelnik wie o matce Emmy bardzo niewiele, tyle tylko, ile wymsknie się w
myślach lub słowach Emmie, która wolałaby wszystko zapomnieć. Z czasem postać konkretyzuje
się, pojedyncze sceny z przeszłości powracają w pamięci dziewczynki, a raz czy
drugi Emma zdradza nawet cokolwiek dziadkom, u których mieszka albo dziewczynce
z sąsiedztwa, która z siostry prawie-że-przyjaciółki przeradza się w kogoś
bardzo ważnego. Mama pojawia się w opowieści jednej ze znajomych babci – jak wspaniale
usłyszeć o niej cokolwiek pozytywnego! Pojawia się wreszcie fizycznie, najpierw
odwiedza Emmę i swych rodziców w towarzystwie pani z opieki społecznej, potem
sama. Grają razem z Emmą w badmintona, to dobry sposób na wspólne spędzenie
czasu, bo podczas rozgrywki jest się trochę razem, ale trochę osobno. I nie
trzeba zbyt wiele mówić – mówienie zawsze sprawiało Emmie trudności.
Nie, oczywiście
nie jest tak, że mama nagle zdrowieje i rozpoczynają z córką nowe wspaniałe
życie. Mari Kujanpää nie prowadzi swojego czytelnika na skróty w trosce o happy
end. Emma to postać z krwi i kości, za dużo przeżyła, żeby z miejsca wybaczać
brak normalnego dzieciństwa i za bardzo wrosła w nowe miejsce, by je rzucać i
zaczynać wszystko jeszcze raz. Może kiedyś.
Po raz pierwszy
spotkałam się z twórczością Mari Kujanpää przed laty, gdy jej powieść dla
dzieci „Ja i Muro” zdobyła w 2010 roku nagrodę Finlandia Junior. Już wówczas
zrobiła na mnie wrażenie pogłębiona psychologia postaci, przedstawiona jednak w
sposób zrozumiały dla najmłodszych czytelników. Pamiętam jednak, że ze względu
na niewspółmierność wieku bohaterki do długości tekstu zdecydowałam się nie
proponować tego tekstu polskim wydawcom. W przypadku książki o Emmie nie ma
tego problemu. Rówieśniczki tej bohaterki bez problemu pochłoną blisko
200-stronicową powieść. To ważna i mądra książka, a jej jedyny mankament to w
moim przekonaniu tytuł. Dosłowne tłumaczenie („Sekretne pragnienie Emmy”) brzmi
beznadziejnie harlequinowo. „Ukryte marzenie” nie lepiej. W niniejszym poście
tytuł zastąpiłam po prostu imieniem bohaterki. Jeśli, miły czytelniku
niniejszego tekstu, pomyślisz w pierwszym odruchu o Jane Austen, też dobrze –
autorka „Dumy i uprzedzenia” to jedna z pisarek, o twórczości której jest mowa
na kartach tej powieści.
Mam wielką
nadzieję, że doczeka się polskiego tłumaczenia.
Tekst: Mari Kujanpää
Tytuł oryginału: Emman salainen toive
Wyd. Otava 2016, s. 189
Komentarze
Prześlij komentarz