Mari Mörö, Marjo Nygård, Świat w sam raz

Kojarzyłam Mari Mörö jako autorkę powieści i zbiorów opowiadań dla dorosłych, ale okazuje się, że ma w dorobku również sporo pozycji dla najmłodszych. Jedna z nich urzekła mnie szczególnie.

”Świat był dla niego miejscem, które można uporządkować dzięki pomiarom” – to wyjęte z kontekstu zdanie najlepiej określa sposób myślenia głównego bohatera tej książeczki. Vähky – bo tak nazywa się bohater (w tłumaczeniu na pewno otrzymałby nowe imię, przyjaźniejsze dla małych słuchaczy i czytających im na głos rodziców) rozpoczyna każdy dzień od mierzenia. Mierzy najpierw wyśnione sny. Potem swój dom, od ściany do ściany, od podłogi do sufitu. A także drzewa, drogi, przechodniów i ich psy – jeśli mu nie uciekną. Szczególnej dokładności wymaga liczenie kropel deszczu czy płatków śniegu. Jeśli Vähky otrzyma list czy gazetę, to jasne jest, że policzy w nich wszystkie litery, a potem starannie zapisze je w pamięci.


Pomimo uderzającej dokładności, rzetelności i pracowitości Vähky nie spotyka się ze specjalnym uznaniem otoczenia. Dzieci mają go za dziwaka, choć same nie wiedzą nawet, ile drzew rośnie na klonie, o który zaczepił się latawiec. Sprzedawca w kwiaciarni nie rozumie, jak ważna jest liczba kolców pojedynczej róży. W zupełności mu wystarcza, że róże są piękne i ładnie pachną.

Pewnego poranka Vähky nie może się skupić na liczeniu snów. Głowa pęka mu z bólu i ostatkiem sił udaje mu się zmierzyć kilka najniezbędniejszych przedmiotów i odległości. Dzwoni też do lekarza, który wyznacza mu wizytę na trzecią.

Vähky ma w domu mnóstwo miar i wag, ale zegar to dla niego abstrakcja. Czy godziny mierzy się w metrach? Na szczęście zegarki można kupić, a sympatyczna sprzedawczyni wyjaśnia, w jakiej pozycji powinny być wskazówki, gdy wybija trzecia.

”- Stokrotne dzięki – powiedział Vähky. – Choć szczerze mówiąc nie mam teraz siły ich liczyć”.

Wizyta u lekarza okazuje się przełomowa. Z głowy pacjenta wypadają strumieniami cyfry i liczby, zapełniają kolejne wiadra (ile ich może być?!) i sprawiają, że wyczerpany Vähky zapada w sen. Kiedy się budzi, lekarz stanowczo zakazuje mu dalszego liczenia i każe wyrzucić z domu wszystkie miarki i wagi.

Vähky stosuje się do wszystkich zaleceń i – ach! Nagle się okazuje, że świat jest w sam raz właśnie taki, jaki jest. Wystarczy, że drzewo to drzewo, a sąsiadka to sąsiadka. List, który mu wcześniej wysłała, zawierał oprócz konkretnej liczby liter zaproszenie, z którego Vähky dopiero teraz potrafi skorzystać. Jak wspaniale, że świeci słońce! Może tych słońc jest nawet więcej, nieważne. Ważne, że nieprzebrane światło budzi w Vähkym radość.

Historia jest prosta, ale może stać się zaproszeniem do fascynujących rozmów na temat sensu życia. I przypomnieć również nam, dorosłym, że wcale nie tak ważne jest, ile kroków wyliczy nam dzisiaj krokomierz. Albo ile lajków nazbiera jakiś post o konkretnej liczbie słów.


Ilustatorka Marjo Nygård została wraz z Tuulą Korolainen uhonorowana nagrodą Finlandia Junior za książkę ”Kuono kohti tähteä” (”Pyszczkiem ku gwiazdom”). 

Tekst: Mari Mörö
Ilustracje: Marjo Nygård
Tytuł oryginału: Ihan sopiva maailma
Wyd. Lasten Keskus 2008, 30 s.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hanna Marjut Marttila, Cięcie!

Noora Kunnas, „Kopnięta brygada i szafa strachów”

Maisa Tonteri i Virpi Talvitie, „Dwa gniazda Wiewiórki Wiórki”