Riina Katajavuori, Salla Savolainen, Chodźmy wreszcie do sąsiadów
Ta książka jest tak świeża, że nie zdążyła jeszcze trafić do
księgarń. Dziś właśnie, w przedostatni dzień sierpnia, mieliśmy przyjemność
uczestniczyć w przyjęciu promocyjnym zorganizowanym przez wydawnictwo Tammi.
Razem z nami w imprezie więły udział inne rodziny, które trafiły do tej
niezwykłej książki. Autorkami są pisarka Riina Katajavuori oraz ilustratorka
Salla Savolainen. O dziecięcy punkt widzenia zadbała Vellamo, ośmioletnia córka
Riiny. Ta trójka w ciągu bieżącego roku odwiedziła osiemnaście rodzin
mieszkających na terenie aglomeracji Helsinek. Wśród gospodarzy znaleźli się
przedstawiciele m.in. Jemenu, USA, Rosji, Filipin, Etiopii… Polskę
zaprezentowałyśmy my z córką.
”Ludzie są całkiem fajni, jeśli ma się odwagę ich poznać –
stwierdza Vellamo. – I chyba nie ma większego znaczenia, kto skąd przyjechał”.
Różnice oczywiście czasem widać. W rzadko którym domu stoi prawdziwy
tron – jak w salonie pewnej ghańskiej rodziny. Tata piętnastoletniego Eugenego
jest bowiem królem mieszkających w Helsinkach przedstawicieli plemienia Akan. I
zapewne rzadko która fińska kuchnia jest wyposażona we własną miniświątynię –
jak ma to miejsce w nepalskiej rodzinie Karuny. W domach tytułowych sąsiadów
podaje się egzotyczne potrawy, w powietrzu unoszą się zapachy inne niż w
typowym fińskim mieszkaniu. Ale z drugiej strony – Edna o etiopskich korzeniach
nosi kapcie z wizerunkami Frozen, Vy z Wietnamu uwielbia bawić się klockami Lego,
a Livija, która ma mamę Łotyszkę i tatę Włocha, wieczorami gra z bratem w Monopol…
Dla dziecięcych bohaterów tej książki oczywiste jest
posługiwanie się przynajmniej dwoma językami, a wspomniana już Karuna mówi nie
tylko po fińsku i nepalsku, lecz także po angielsku, w języku hindi i trochę po
francusku. Czasem kwestie lingwistyczne są dość skomplikowane; potrzeba diagramu,
by wyjaśnić, kto w jakim języku zwraca się do kogo w grecko-brazylijskiej
rodzinie Niny i Sofii. Z diagramu wynika, że jedynym członkiem rodziny, do
którego wszyscy mówią tylko i wyłącznie po portugalsku, jest pies Krystal.
Na rozkładówce poświęconej polsko-fińskiej rodzinie jest
mowa oczywiście także o naszym sznaucerze miniaturce, który szczeka tylko na
dźwięk dzwonka do drzwi. Padają różne formy imienia Mordy, a także wyjaśnienie,
dlaczego ma teraz przydługie futro.
Pojawiają się rzecz jasna także poważniejsze tematy.
Niektóre z dzieci mają za sobą miesiące spędzone w ośrodkach dla uchodźców.
Ahmed z Iraku wciąż jeszcze się wzdraga na dźwięk hałasów dochodzących np. z
placu budowy. Ale takie kwestie padają raptem w zdaniu, jednym, może dwóch. Również
dlatego ufam, że dla rodziców czytającym swym dzieciom ”Chodźmy wreszcie do
sąsiadów” ta lektura stanie się pretekstem do prowadzenia rozmów na dziesiątki
inspirujących tematów. Czytelnicy znajdą w niej też przepis na islandzkie ciasteczka
mamy Leóny, informację o tym, co różni sambosę somalijską od indyjskiej albo
arabskie przysłowie o cierpliwości. Każdy z tekstów oprócz narracji prowadzonej
przez Vellamo albo jedno z ”sąsiedzkich” dzieci zawiera nietypowe informacje o
kraju, który reprezentuje dana rodzina. Czy wiecie na przykład, ile czasu
zajmuje etiopskiej mamie zaplecenie córeczce warkoczyków? Skąd się wzięła nazwa
Filipin? Albo jak Rosjanie przezywają Białorusinów?
Wielokulturowość to temat ważny i zawsze aktualny. To, że
polska polityka imigracyjna różni się od fińskiej nie zmienia faktu, że ta
książka z pewnością zainteresuje czytelników niezależnie od miejsca
zamieszkania. Jestem przekonana, że w przeciwieństwie do pierwszej wspólnej
książki Katajavuori i Savolainen (”Chodźmy już do domu” z roku 2007 – też świetna),
która została przetłumaczona tylko na język niemiecki, ta pozycja doczeka się
wielu, wielu przekładów. Oby także na język polski.
Tekst: Riina Katajavuori,
Ilustracje: Salla Savolainen
Wyd. Tammi 2017, s. 44
Komentarze
Prześlij komentarz