Reetta Niemelä & Katri Kirkkopelto, Zagadka Wszechgubiciela


Nie jestem wielką fanką kryminałów, ani tych dla dorosłych, ani dla dzieci. Sama przetłumaczyłam przed laty parę książek Jariego Mäkipää z serii o Klubie Detektywów Huragan, w których para bliźniaków rozwikłuje najróżniejsze zagadki. To były bardzo fajne pozycje i chętnie popracowałabym nad kolejnymi częściami z serii; intrygujący może być zwłaszcza „Klub Detektywów Huragan i grubiański youtuber”, który ukazał się w zeszłym roku. A jednak znacznie ciekawszy wydaje mi się nowy cykl autora, o którego pierwszej części „Masi Tulppa: Wstęp wzbroniony!” pisałam kilka miesięcy temu.

Tymczasem jednak wpadła mi w ręce niezwykle sympatyczna książka dla dzieci, która jest kryminałem z prawdziwego zdarzenia, ale dla czytelników młodszych niż ci, dla których adresuje swe książki Jari Mäkipää. Być może się mylę, ale wydaje mi się, że opowiastek detektywistycznych dla przedszkolaków lub uczniów pierwszych klas podstawówki można ze świecą szukać. Pewnie również dlatego „Zagadka Wszechgubiciela” zapadła mi w pamięć i postanowiłam napisać o niej parę słów na blogu.



Zapewne nie powinnam zdradzać, kto jest tytułowym gubicielem. Kto sprawił, że w miasteczku Zamęt wszystkim zaczęły ginąć różne rzeczy? Od tak trywialnych jak nazbyt ciężkie szkolne torby do tak niezwykłych jak kumkwaty czy drewniaki mrówek w liczbie sztuk: pięćset… To jeszcze nie wszystko. Milla Moherka i Turszula Turtulińska, dotychczas przyjaciółki, nagle się pokłóciły, a i inni mieszkańcy są okropnie podenerwowani i bez przerwy wydzwaniają ze skargami do Mikrusa Nerda. Mikrus Nerd jest mianowicie miejskim strażnikiem porządku i właściwie świetnie się sprawdza w tej roli – przynajmniej wówczas, gdy w Zamęcie nie ma żadnych zamętów, a więc niemal zawsze. Na szczęście jest jeszcze Ociupinek, który prowadzi tajemne biuro do spraw problematycznych. W świetle nowych wydarzeń biuro na gwałt potrzebuje nowego pracownika i w tej roli świetnie się sprawdza Bysio – pies, który niezbyt dobrze czyta, ale za do bardzo lubi naleśniki.




Naleśników w tej książce nie brakuje, bo Mikrus Nerd wyznaje tę samą filozofię co Mamusia Muminka: nad życiem znacznie łatwiej zapanować, gdy ma się pełen żołądek. Jeśli przywoływać inne klasyczne już postaci z fińskiej literatury dla dzieci, Mikrus Nerd, który jest stanowczo zbyt miły i strachliwy, by dobrowolnie zajmować się jakimikolwiek strasznymi przestępstwami, zapewne nie tylko we mnie przywołał wspomnienie pana Huczka stworzonego przez Hannu Mäkelä. Pan Huczek, przypomnę, zawodowo zajmuje się straszeniem, choć sam bardzo się boi… (O tym akurat czarodzieju dotychczas nie pisałam, ale „Koń, który zgubił okulary” tego samego autora był bohaterem pierwszej notki na tym blogu).

Tekst książki jest napisany dowcipnym, ale prostym językiem, a dłuższe wyrazy w trosce o tych, którzy dopiero rozpoczynają swą przygodę z samodzielnym czytaniem, zostały po-dzie-lo-ne na sy-la-by. Oprócz ciągłego tekstu czytelnicy znajdą tu np. rysopis potencjalnego przestępcy czy ogłoszenia autorstwa Ociupinka albo samego Mikrusa Nerda:

Szanowni Mieszkańcy!

Nasze miasto dręczą dziwne przypadki ginących przedmiotów. Niczym się nie martwcie. Zablokujcie drzwi i zamknijcie okna. A już zupełnie nie przejmujcie się żadnym przeraźliwym Wszechgubicielem, który ma czerwone oczy, długie pazury i je jednorożce, dzieci oraz naleśniki. Zabiera Wam Wasze ulubione chusteczki i inne takie. Zachowajcie całkowity spokój.

Pozdrawiam,
Wasz Strażnik Porządku,
Mikrus Nerd

Wpisane w narrację ogłoszenia czy listy na pewno ubarwią najmłodszym lekturę. Świetne są też ilustracje autorstwa Katri Kirkkopelto, która zadbała o to, by na twarzach wszystkich bohaterów – nawet tak małych jak Ociupinek – widać było cały wachlarz uczuć.

Ale największą zaletą tej książki jest na pewno takie przedstawienie wypadków, by najmłodsi czytelnicy słuchali lub czytali z zapartym tchem, nie czując jednak zbyt silnego strachu. Emocje, owszem, zaciekawienie i niepewność bez wątpienia, ale nikogo po tej lekturze nie będą dręczyć nocne koszmary. Czekamy z niecierpliwością na kolejne części!

Tekst: Reetta Niemelä
Ilustracje: Katri Kirkkopelto
Tytuł oryginału: Kaiken Kadottajan arvoitus
wyd. Lasten Keskus 2017, 52 s.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hanna Marjut Marttila, Cięcie!

Noora Kunnas, „Kopnięta brygada i szafa strachów”

Maisa Tonteri i Virpi Talvitie, „Dwa gniazda Wiewiórki Wiórki”