Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Inka Nousiainen, Satu Kettunen, ”Księga nocna”

Obraz
Księga dzienna to dziennik, pamiętnik. A kto potrafi prowadzić księgę nocną? Dlaczego można próbować łaskotać się w nieskończoność, ale nic z tego nie wychodzi? Czy to nie dziwne, że w kałuży mieści się cały dom? Księżyc lubi rozmyślać. A kiedy spotyka Rę, jego myśli wędrują w najróżniejszych kierunkach. Spotykają się nocą, bo właśnie wówczas Księżyc się porusza. Od światła słonecznego robi mu się niedobrze, jest bardziej chory, niż gdyby zjadł za dużo lodów. Dziewczynce trudno w to uwierzyć. „[...] patrzy na mnie zielonymi oczami, które nawet w ciemności błyszczą jak kamienie. Wygląda trochę jak lis. I tak, jakby przed chwilą płakała. - Płakałaś? - No bo znowu to poczułam. - Co poczułaś? - Że wszystko jest takie piękne. Czasami muszę to z siebie wypłakać. - Czyli nie jest ci smutno? - Nie – odpowiada dziewczynka, a po jej policzku spływa łza”.  Ra i Księżyc, dwoje bohaterów, dwoje przyjaciół. O ilu rzeczach można razem mówić. I razem milczeć! Bawić

Nora Schuurman, ”Słonecznikowa zima”

Obraz
W czytaniu parę pozycji, o których być może wkrótce napiszę, na razie jednak chciałabym przypomnieć książkę, która ukazała się w moim tłumaczeniu w 2007 roku. ”Słonecznikowa zima” Nory Schuurman, bo o niej mowa, to powieść, do której mam stosunek szczególny, ponieważ (nie licząc opowiadania Juhy Seppäli opublikowanego niegdyś w ”Czasie Kultury”) jest moim debiutem translatorskim. Do dzisiaj pamiętam, jak nie mogłam się oderwać od lektury oryginału podczas lotu z Helsinek do Krakowa i jak płakałam podczas czytania.  ”Słonecznikowa zima” wzruszyła nie tylko mnie. To książka – wędrówka przez czas żałoby. W jezyku fińskim również żałoba ma związek z pracą, jest to ”surutyö”, w dosłownym tłumaczeniu praca nad smutkiem. Wymaga czasu, poświęcenia, siły. Z taką pracą muszą zmierzyć się siostry – Emma i Sanni. Każda robi to na swój własny sposób: Emma pozwala powracać wspomnieniom i daje się porwać białemu koniowi ze snów. Sanni ucieka w świat Internetu, nikogo nie dopuszcza do sw

Päivi Franzon, Sari Airola, „Dziewczynka wędrowna”

Obraz
Nie wiem, co w tej książce urzeka mnie bardziej: tekst Päivi Franzon czy ilustracje autorstwa Sari Airoli. Zaproponowany przeze mnie tytuł jest niedokładny, w oryginale występuje dziecko-ptak wędrowny. Bo też główna bohaterka przypomina ptaki wędrowne: podobnie jak one odlatuje w podróż ku lepszemu światu. Ma skrzydła z papierków od cukierków i z ich pomocą regularnie udaje się do świata z marzeń. W tym świecie są chmury, z których można budować hipopotamy, ale też, przede wszystkim, są dzieci, z którymi można się bawić. Byle dalej od wieżowca, w którym dziewczynka mieszka i od podwórka, na którym  nikt nie chce się z nią bawić. Anna – bo tak ma na imię główna bohaterka – tęskni za dawnym domem i nie może odnaleźć się w nowym miejscu. Tęsknota jest tak wielka, że dziewczynka zapomniała już, jak się uśmiechać. Z czasem dostrzega w sobie inne niepokojące rzeczy: stopniowo staje się coraz bardziej przezroczysta, a jej nogi pozostawiają zaledwie cienie śladów. Takie są skutki

Timo Parvela, Virpi Talvitie, „Huśtawka”

Obraz
„Na zakończonych niedawno Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie można było przebierać w nowych, znakomitych propozycjach książek dla dzieci i znaleźć niejeden prezent na Dzień Dziecka, i to taki, który nie pójdzie po paru dniach w kąt, ale zostanie w pamięci na długo” – pisze w majowym „Newsweeku” Katarzyna Burda. W   subiektywnym wyborze najciekawszych nowości literatury dziecięcej znalazło się kilkanaście pozycji rodzimych i tłumaczonych, w tym , ku mojej niekłamanej radości, „ Huśtawka” Tima Parveli i Virpi Talvitie. „Piękna historia z Finlandii o poszukiwaniu przyjaciela, napisana tak, aby trafić do serc kilkulatków – czytamy w recenzji. – Pewien mały niedźwiedź ma huśtawkę, ale do wprawienia jej w ruch potrzebuje kogoś, kto usiądzie na drugim jej krańcu. Czeka i czeka, ale naprzeciwko siebie wciąż widzi pustkę. Wreszcie, przypadkowo "wystrzelony" z huśtawki przez spadającą sosnę, wyrusza na poszukiwanie kogoś, kto zechce się z nim huśtać. A znaleźć go nie t

Kirsi Kunnas, wybrane wiersze

Obraz
Kirsi Kunnas - fińska mistrzyni wiersza, rytmu i purnonsensu, obsypana w Finlandii nagrodami. Na jej obszerny dorobek składają się wiersze, bajki, dramaty, tłumaczenia (m.in. Lewisa Carrolla, Federica Garcii Lorci, Tove Jansson i Astrid Lindgren) oraz literatura faktu. Pierwszy i najważniejszy tomik wierszy dla dzieci Kunnas, „Tiitiäisen satupuu” („Baśniowe drzewo Tulitusia”) został wydany po raz pierwszy w 1956 roku i do tej pory doczekał się 42 wydań. Dzięki wprowadzeniu nonsensu do fińskiej poezji dziecięcej Kirsi Kunnas stworzyła w tym tomiku (i wszystkich kolejnych) jedyne w swoim rodzaju wiersze pełne gry słów, humoru i satyry, które przemawiają tak do dzieci, jak i dorosłych.  Na dobry początek jeden z najbardziej znanych wierszy, rozpoczynający tomik „Tiitiäisen satupuu”. Zobaczcie sami, ile tu zwiewnego dowcipu i lekkiego nonsensu – i ile przy tym wszystkim ciepła! STARY PIŻMAK W szuwarach ktoś sapie, co raz pokasłuje, powoli wciąż człapie. Któż t

Noora Kunnas, „Kopnięta brygada i szafa strachów”

Obraz
Tytuł obiecuje wiele: w tej książce powinno być miejsce i na trochę zwariowany dowcip, i na wielką przygodę. I tak rzeczywiście jest. Kto należy do kopniętej brygady? Mieszkańcy domku dla lalek:  major Kugelbum, który ma wielkie zamiłowanie do wojskowej dyscypliny, gospodyni Bertta Tylnowiatrowa, puszczająca co rusz pełne emocji bączki, Henryk Nowak i jego żona Krysia, wierna fanka Arnolda Schwarzeneggera, niezwykle uzdolniony fryzjer damski i męski Hempuś, domorosły poeta Hugo von Husmus oraz dwoje dzieci, Fasolka i Bobek.  Taki zestaw osobowości i osobliwości gwarantuje, że w książce nie zabraknie absurdu. Wszystko zaczyna się od złowieszczego snu o końcu świata, a kończy spotkaniem z potworem, który okazuje się nie taki znowu straszny. Oprócz tego przeczytamy całą masę wierszy różnej maści i na różnym poziomie. Padnie też pytanie: czy te kupy nigdy się nie skończą? Z reguły nie śmieszą mnie dowcipy o puszczaniu bąków, ale czytając tę książkę, co jakiś czas wybuchałam śm

Aino Havukainen, Sami Toivonen, cykl "Tatu i Patu"

Obraz
Tatu i Patu to bracia, którzy czasem zachowują się trochę dziwacznie. Nic w tym nadzwyczajnego, pochodzą w końcu z Cudakówki. Przeżywają najróżniejsze przygody, tworzą wynalazki, podróżują po całej Finlandii, a w jednej z książek dokładnie zwiedzają Helsinki. Pewnego razu, zaintrygowani tym, dokąd co rano spieszą się dorośli, lądują w urzędzie pracy. Chcieliby spróbować się w jakimś zawodzie, ale możliwości jest tyle, że trudno wybrać coś dla siebie. Pielęgniarka do rany przyłóż? Wyczesany fryzjer? Rolnik nie z tej ziemi? Tatu i Patu postanawiają wypróbować wszystkiego!  W książeczce „Tatu i Patu w wirze pracy” zabawni braciszkowie występują w roli pomocników piekarza, fryzjera, dziennikarza, pielęgniarki, maszynisty, sekretarki, rolnika, sprzątaczki, stolarza, nauczyciela, muzyka i strażaka. Zdarzają im się najróżniejsze wypadki: ciasto nie chce urosnąć, choć dodali siedem paczek drożdży; w szpitalu dezynfekują całe ciało; Tatu zamierza wydoić pola i zasiać krowy, podczas gdy

Mika Waltari, Chiński kot. Baśnie i opowiastki 1928-1946

Obraz
Po ukazaniu się „Chińskiego Kota” liczyłam na to, że w Polsce rozpocznie się nowy boom – na Waltariego jako autora baśni. Książka zyskała całkiem dobre recenzje, w czym na pewno duża zasługa fenomenalnych ilustracji Marii Ekier, ale do żadnego boomu nie doszło. A szkoda. Waltari jest mistrzem wszechstronnym i moim zdaniem również jako bajkopisarz zasługuje na grono fanów. W baśniach i bajkach pisarza wszystko jest możliwe. Bohaterem może być, tradycyjnie, księżniczka lub książę, ale też słoń albo mrówka. Albo czerwone wiaderko. Bobry i krokodyle mogą się spotkać w tej samej rzece, niezależnie od tego, co ma na ten temat do powiedzenia szanowny pan krokodylolog. Mara nocna może przybrać postać ropuchy, na księżycu mogą mieszkać mrówki wielkości głowy. Można przedostać się na drugą stronę obrazu „Kraj Niebieskiego Światła” albo posłuchać konwersacji, jaką ciężarówka prowadzi z samochodem wyścigowym. Sztuka mówienia nie jest obca także zwierzętom, kwiatom ani, na przykład, butom.

Tittamari Marttinen, „Moja rodzinka”

Obraz
Nie wiem, czy podjęłabym się tłumaczenia tej książeczki. Już tytuł nastręcza trudności: „Ikioma perheeni” to coś więcej niż „moja rodzinka”. Więcej nawet niż „moja własna rodzinka”. Nie istnieje w języku polskim słowo „najwłaśniejsza”, a ono może najdokładniej oddałoby sens fińskiego odpowiednika. Kto należy do owej rodzinki? Od razu pojawia się drugi problem – z głównym bohaterem nie wiadomo, czy jest bohaterem, czy raczej bohaterką. Odpowiedzi na pytanie o płeć nie daje ani tekst (to akurat w przypadku „bezpłciowego” języka fińskiego zrozumiałe), ani imię „Kuu” („księżyc”), ani nawet ilustracje. Kuu ma dwie mamy. Ma też brata, który ma z kolei dwóch tatusiów. A wkrótce do rodziny dołączy chomik, wymarzony prezent urodzinowy.  Obawiam się, że w Polsce temat tęczowej rodziny wzbudziłby co najwyżej niezdrową sensację. Trudno mi uwierzyć, by ktoś mógł czytać tę książkę tak, jak książki zazwyczaj się czyta: dla jej walorów literackich. Tym bardziej, że jednym z bohaterów (bo

Petra Heikkilä, „Zakręcona sprawa”

Obraz
Ta niepozorna książeczka pozostaje w głowie na długo po przeczytaniu. Po raz pierwszy miałam ją w rękach kilka lat temu, fabułę (lub raczej: fabułkę) pamiętałam do dziś. Dziś książeczkę przeczytałam po raz kolejny i, tak, utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to rzecz godna przetłumaczenia. Aż dziwne, że jak dotąd została przetłumaczona wyłącznie na język japoński. Główną bohaterkę nazwę Kruszynką Zakręconą. Choć może lepiej nadać jej imię Kapka Kręcońska? Albo Ociupinka Zakrętas? W każdym razie w dniu rozpoczęcia opowieści obchodzi imieniny i z tej okazji jej ogonek zakręca się z radości jeszcze bardziej niż zwykle. Otrzyma oczywiście prezenty: kredki i zeszyt w kształcie serduszka, a także świnkę skarbonkę. Tak się jednak składa, że rodzice Kruszynki zaczynają się kłócić. Tak bardzo, że jej ogonek ze smutku zupełnie się rozprostowuje i nie pomaga nawet zawiązywanie go w supeł. Zresztą z całym domem dzieje się coś niedobrego: rozrasta się. Stół się wydłuża, wydłuża się kana

Kristiina Louhi, cykl o Aino oraz cykl o Tomppie

Obraz
Pojawiło się na blogu kilka książek dla przedszkolaków, parę książek dla dzieci w wieku szkolnym, dwie powieści młodzieżowe... A co z literaturą dla najmłodszych czytelników? Jakie książki kochają maluchy, które nie potrafią się jeszcze skupić na skomplikowanych fabułach? Od czego rozpocząć przygodę z literaturą? Moja propozycja brzmi: Kristiina Louhi i powinna spotkać się z aprobatą Finów wielu pokoleń. Kreska tej  wielokrotnie nagradzanej ilustratorki znana jest również polskim czytelnikom dzięki wydanej u nas książce obrazkowej „Dziewczynka i drzewo kawek” autorstwa Riitty Jalonen (wyd. Tatarak). W seriach o dziewczynce Aino i chłopcu o imieniu Tomppa Louhi sprawdza się w dwóch rolach: ilustratorki i autorki. Cykl o Tomppie powstaje od roku 1993 i liczy w tej chwili kilkanaście książeczek. Parę z nich zostało przetłumaczonych na język duński, japoński, niderlandzki, szwedzki i węgierski. Oto kilka tytułów: „Nasz Tomppa” („Meidän Tomppa”, 1993), „Tomppa jedzie do babci” (

Maisa Tonteri i Virpi Talvitie, „Dwa gniazda Wiewiórki Wiórki”

Obraz
Nie znam polskiego tytułu, który mógłby przyjść z pomocą dzieciom przedszkolnym z rodzin rozbitych. Jeśli taki się ukazał, proszę o informację w komentarzach. Może dlatego, że w naszym „katolickim” kraju rozwód wciąż uznawany jest za najgorsze zło? W Finlandii tymczasem i rozwody wydają się bardziej na porządku dziennym, i książki, które taką tematykę podejmują. Do najlepiej udanych prób należy moim zdaniem owoc współpracy pisarki Maisy Tonteri oraz ilustratorki Virpi Talvitie – „Dwa gniazda Wiewiórki Wiórki”. Jest to książeczka obrazkowa, do przeczytania w parę minut, do oglądania, ile dusza zapragnie, i, chyba przede wszystkim, do długich rozmów. Z Wiewiórką Wiórką może się utożsamić każde dziecko, którego rodzice postanowili się rozejść. A także takie, którego rodzice nie potrafią ze sobą rozmawiać, zamiast tego – kłócą się, wylewają na siebie swe żale, obrażają. Tak robią właśnie mama wiewiórka i tata wiewiórka, ku zmartwieniu także innych mieszkańców lasu. Zające reagują